Open Call dla artystów – co musimy o nim wiedzieć?
Open Call jest to najczęściej nabór na wystawę. Może to być też realizacja wystawy w jakimś konkretnym miejscu, w przestrzeni, która niekoniecznie jest galerią. Nie jest to konkurs. Open Call ma dużo luźniejszą formę. Zasady, jakie obowiązują, mogą się różnić i dokładnie opisane są w treści ogłoszenia.
Jest to zwrot zapożyczony. Najbardziej prawdopodobne jest to, że pożyczyliśmy go ze świata show biznesu. Tam Open Call to casting otwarty dla wszystkich. Również dla osób, które nie są profesjonalistami i na co dzień nie pracują w danym zawodzie.
Czy trudno dostać się na Open Call? Przecież niejednokrotnie wysyłaliśmy swoje prace konkursowe, gdy byliśmy jeszcze w szkole. Czy to jest to samo? Jakie błędy możemy popełnić, wysyłając naszą pracę na open call? Jakie zasady panują w tego typu zgłoszeniach?
Open call jest jeszcze bardziej prostą formą niż konkurs. Nie ma tu regulaminu, umów i tym podobnych rzeczy. Zazwyczaj są informacje dotyczące tego, kogo dotyczy. Na przykład tylko dla studentów ASP albo Open call dla grafików. Jak więc się zgłosić i czego definitywnie nie robić?
Open Call – jakie błędy najczęściej popełniamy?
Organizatorzy bardzo często proszą nas o to, byśmy podesłali bio, zarys idei naszej pracy, dokumentację fotograficzną, albo wymagania techniczne.
Po co mi Bio na Open Call?
Po co mi w ogóle bio? Lub jeszcze poprawniej: czym jest bio? Wiele ludzi tego nie wie! Nie ma się co dziwić. Na studiach artystycznych nikt nikogo nie uczy jak pisać ciekawe bio. Myślisz, że wujek google coś pomoże w tym temacie? Zanim znajdziesz jakieś konkretne info, najpierw dowiesz się sporo o bio żywności i kosmetykach 😉
Bio to inaczej biogram i tu już zaczyna nam w większości coś świtać. Jednak dla jasności: biogram to krótka informacja o nas. Kim jesteśmy, gdzie studiowaliśmy, czy i gdzie mieliśmy wystawy lub publikacje. Co robimy na co dzień i… i tyle. Och! Jeszcze jedno. Trzeba to napisać w ciekawy sposób. W końcu ciekawymi ludźmi jesteśmy.
Dzięki bio organizatorzy będą mogli oszacować nasz dorobek artystyczny, ewentualny koszt transportu naszej pracy z miejsca, gdzie mieszkamy do planowanego miejsca, gdzie odbyć ma się wystawa. Z doświadczenia wiemy, że lepiej, gdy bio ma luźną formę. Super, żeby kończyło się wyjątkowo. Tak jak tylko my potrafimy. Na przykład, że wieczorami popijamy kakao i czytamy komiksy. Pilibyśmy herbatę, ale lubimy tylko owocowe, a po nich trudno nam zasnąć, czy coś 😉
Tak czy inaczej takie bio się zapamiętuje. Wyróżnia się ono wśród reszty, a właśnie o to chodzi. Jeżeli nasz biogram wysyłamy osobno, jako dokument mailem, to powinien to być PDF. Super, jeżeli ma kilka mb. Nie jest rozbudowany i ciężki.
Open Call – jak udokumentować swoją pracę?
Odpowiednia dokumentacja fotograficzna jest równie ważna, jak dobre bio. Wydawać mogłoby się, że nie ma problemu, by zrobić kilka fotek swoim pracom. A jednak!
Osoba, która dostanie zdjęcia, musi na nich widzieć jedynie naszą pracę. Nie możemy ująć jej i przy okazji części pracowni, bo skąd ktoś ma wiedzieć, czy ta noga od rzeźby, którą ujęliśmy, też jest naszym dziełem, czy może pracą znajomego?
Druga sprawa, to jakość zdjęć. Robienie ich “kalkulatorem” nie przyniesie nam chwały. Jeśli już pożyczamy aparat, by zrobić profesjonalne zdjęcia, to postarajmy się, by ostrość padała na najważniejsze elementy pracy.
Dokumentacja fotograficzna ma być wyraźna, zrobiona na jednolitym tle, a jeśli mówimy o rzeźbach, to osoby oglądające je chciałyby spojrzeć na nie z kilku profili. Możemy delikatnie poprawić kontrast, by lepiej uwidocznić niektóre cechy, jednak nie możemy przesadzać. Wszystko z umiarem, by nasze prace na wystawie wyglądały tak, jak na zdjęciach.
Ważną sprawą jest jeszcze opisanie plików. Opisujemy je nazwiskiem i tytułem pracy. Na przykład “A.Nowak – Ptak”.
Nikt nie ma nic przeciwko temu, byśmy większą ilość zdjęć przesłali przez google docs lub we transfer. Jednak pamiętajmy, że dwudzieste zdjęcie tej samej pracy przestaje cieszyć odbiorcę, a zaczyna frustrować.
Jak opisać pracę, a jak zgłoszenie?
“Futurystyczny konik po miękkiej jak puch o poranku trawie galopujący na tle słonka zachodzącego za bezkresne morze, który kontempluje…” Nie jesteśmy pewni, czy po kilku takich zgłoszeniach osoby czytające opisy wiedzą, co autor miał na myśli. A o to właśnie chodzi. By zgłoszenie na open call było opisane w prosty sposób. Dokładnie pokazujący nasze wizje dotyczące pracy. Nasz opis musi mieć sens!
Zaskakujące jest to, że potrafimy opisać nasz obraz tak zaskakująco skomplikowanymi słowami, a zapominamy o najważniejszym. Z jakiego materiału jest praca? Co wchodzi w jej skład? Jakie ma wymiary? Jaką techniką ją wykonaliśmy? Są to bardzo ważne informacje! Z pewnością dużo bardziej wartościowe niż opisy niczym z tomika poezji.
Po co organizatorom potrzebne są takie, a nie inne informacje? A no bo warto wiedzieć, czy rzeźba zmieści się nam do malucha, czy jednak mamy podjechać po nią busem. Warto wiedzieć, czy włożymy ten pejzaż do teczki, czy lepiej zamówić tira.
Wszystko jest ok, ale tej pracy nie chcemy. Co teraz?
Nawet jeżeli nasza praca jest świetna, nie jest powiedziane, że wezmą ją na Open Call. Może zwyczajnie nie pasować w kontekście innych prac lub miejsca. Czasem się tak zdarza. Na przykład nasz obraz idzie w stronę klasycznych obrazów, a reszta wybranych prac idą w stronę komiksu.
Albo na przykład nasza praca to zbiór obrazów, które powieszone jeden nad drugim tworzą całość, która mierzy 3 metry, a lokal, w którym odbywa się wystawa, nie ma tak wysokich pomieszczeń. Możemy też stworzyć pracę, dookoła której musi być ciemno, by robiła efekt. W takich przypadkach możemy w mailu dopisać, że jesteśmy w stanie zaciemnić przestrzeń, ponieważ posiadamy odpowiedni stelaż/namiot. Organizator nam tego nie zaproponuje, bo nie jest to w dobrym tonie.
Nasza praca jedzie na Open Call. O czym warto wiedzieć wcześniej?
Jeśli wysyłamy nasze prace na Open Call, warto pamiętać o kilku rzeczach:
-
Wydając naszą pracę na Open Call, musimy zadbać o jej bezpieczeństwo. Nieważne, czy wysyłamy ją, czy wręczamy do rąk osób upoważnionych do odbioru. Odpowiednio zapakowana i zabezpieczona. Nawet nie chodzi tu o zabezpieczenie w transporcie, ale także przed ewentualnym zabrudzeniem, czy przed kurzem.
-
Warto do naszego zgłoszenia dodać portfolio. Zdarzyć się może, że na wystawę pojedzie praca z portfolio, a nie ta zgłoszona. Bez portfolio organizatorzy nie wiedzieliby nawet o jej istnieniu!
-
Koszt organizacji Open Call to często nawet nie przekracza 200 zł. Dlatego, jeżeli napiszemy w wymaganiach technicznych, że potrzebujemy stelaża, lub wielkiej ramy, organizatorów może zwyczajnie na to nie stać.
-
Jeżeli wysyłamy pracę na Open Call do innego miasta, to możemy zaproponować wysłanie ich na nasz koszt. Zawsze współpraca z osobami z daleka i tak generuje więcej pracy niż z tubylcami. Trzeba to logistycznie odpowiednio rozwiązać, by ktoś paczkę odebrał, a po wystawie odpowiednio zabezpieczył i wysłał…
-
Wysyłając pracę na Open Call, musimy pamiętać o regulaminach firm kurierskich. Żadna z nich nie ponosi odpowiedzialności za uszkodzenie dzieł sztuki. Jedna, może dwie firmy w Polsce się podejmują takich zleceń. Jednak koszt takiej przesyłki jest dużo droższy niż normalnej paczki kurierskiej. Dlatego albo płacimy za bezpieczeństwo naszych prac, albo musimy bardzo dobrze je zabezpieczyć.
-
Jeżeli na Open Call zgłaszamy cykl dzieł i jest to możliwe, powinniśmy dodać informację, że nie wszystkie nasze prace z danego cyklu muszą być prezentowane. Może znajdzie się na wystawie miejsce chociaż dla kilku.
Open Call – czy znajdziemy w Polsce?
W naszym kraju trudno szuka się open call. Jeżeli już jakieś się pojawiają, to informacja o nich pojawi się z pewnością na stronach ASP. Jeśli tam nic nie będzie, to możemy również przejrzeć stronę aktualnekonkursy.pl lub funpage Artformator. Za granicami naszego kraju z pewnością dzieje się więcej. Możemy się wręcz pogubić do tego stopnia, że ciężko będzie nam wybrać, na jaki open call się zgłosić.
By wystawiać swoje prace za granicą, warto zaglądać na takie strony jak califor.org, gdzie ogłoszenia są podzielone na kategorie. Z pewnością ułatwia to szukanie wystaw i konkursów, do jakich pasują nasze prace. Znajdziemy tam też ogłoszenia, do których będą pasowały nasz światopogląd i misja.
Możemy również sprawdzać od czasu do czasu artconnect.com. Tam informacje o projektach i open callach są rzetelnie opisywane i strona jest nie tylko przejrzysta, ale także aktualna.
Często zdarza się przy zagranicznych naborach, że funkcjonuje opłata za zgłoszenie. Może wynosić ona nawet kilkadziesiąt euro. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że mimo wszystko dla polskiego twórcy nie jest to mała kwota.
Polski rynek czeka na wybuch ilości open callów. Niestety bitwa pomiędzy artystami a kuratorami trwająca od lat i atmosfera w tym artystycznym świecie, nie sprzyjają powstawaniu takich ilości projektów i wystaw, o jakich marzą artyści. Prawdę mówiąc, dopiero gdy artystyczny świat zrozumie, że wszyscy pragniemy dostępu do kultury dla szerszego grona, dopiero wtedy możemy liczyć na zjednoczenie się, mniejszą ilość kłótni. Wtedy też łatwiej będzie cokolwiek zorganizować. Bez obrzucania się błotem nawzajem i wytykania. Zarówno artyści, jak i kuratorzy powinni ze sobą grać w jednej drużynie. Sztuka wszak ma łączyć. Nie dzielić. Pomimo różnic, dzięki którym możemy być tak barwnym towarzystwem.