Są takie książki, które nie dość, że są lekkie i zabawne, to jeszcze w jakiś niespodziewany sposób autentyczne i opowiadające o czymś prawdziwym. Taką pozycją jest zbiór felietonów Marcina Wichy Jak przestałem kochać design.
Dla kogo jest książka Jak przestałem kochać design Wichy?
„Projektowanie zaczyna się w momencie, kiedy pomysł staje się przedmiotem. Śladem na kawałku papieru, strzępem serwetki, makietą”.
Marcin Wicha opowiada o różnych perypetiach procesu, jakim jest design. Zanim pomysł zrodzony w głowie projektanta, to najpierw przechodzi krętą ścieżkę i napotyka różnych ludzi, nie zawsze mu przychylnych.
Jak przestałem kochać design jest więc książką projektanta, który dzieli się swoimi błyskotliwymi spostrzeżeniami z innymi osobami z branży.
Z pewnością każdy młody adept designu powinien sięgnąć po tą pozycję, żeby zobaczyć ścieżkę, jaką przeszedł stary wyjadacz designowego chleba.
Marcin Wicha nie ucieka się ani do obiektywizmu, ani tym bardziej do moralizowania. Pisze zupełnie ze swojego punktu widzenia o tym co widział kiedyś i czego doświadcza dzisiaj.
Z tego niepozornego zbioru tekstów wyłania się autentyczny obraz historii polskiego designu, przemian następujących w branży i problemów, jakich doświadcza projektant. Nie sposób nie przyznać mu racji. To wszystko okrasza swoim sarkastycznym poczuciem humoru, co wprawia czytelnika w dobry nastrój.
Co czytelnik wyniesie z lektury?
Młody projektant zda sobie sprawę, jak trudną ścieżkę zawodową obrał. Dowie się, jak wiele razy będzie musiał bronić swoich pomysłów, a nawet pójść na kompromisy. Czasem będzie musiał zrezygnować z walorów estetycznych swojego projektu (Wicha oczywiście mówi o tym w mniej dyplomatyczny sposób). Czasem będzie musiał zrezygnować z wyższego zarobku na rzecz dobrego projektu. Te ciągłe szukanie balansu może, albo prowadzić do frustracji, albo do … bezlitosnego sarkazmu i szydery. Wicha obrał tą drugą drogę i udowadnia, że nadal z uśmiechem na twarzy (głównie sarkastycznym) można wierzyć w swoje ideały i budować swoją markę. Marcin Wicha inspiruje, jak zostać projektantem z duszą, a czego unikać zasiadając do nowego przedsięwzięcia w świecie brył, siatek i kolorów.
Wrażenie robiła już sama okładka pierwszego wydania. Bezpłciowy napis czcionką Times New Roman na białym tle przywołuje na myśl grafika do cna wypalonego, ale wciąż pracującego pomimo przeciwności. Takim człowiekiem jest właśnie Marcin Wicha. Mimo wielu rozczarowań, wciąż nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat tworzy.
Innym ważnym aspektem jest historia polskiego wzornictwa dyskretnie wpleciona między akapity. Jest to trochę powrót do przeszłości w cieniu nostalgii i zestawienie go z tym miszmaszem, którego obecnie doświadczamy. Warto czytać Jak przestałem kochać design z otwartą przeglądarką GOOGLE. Można tam natrafić bowiem na wiele cennych nazw i nazwisk. Książka zdecydowanie warta polecenia. Każdemu projektantowi może poszerzyć horyzonty, a przy tym pomoże nabrać dystansu do własnej pracy.
Jak przestałem kochać design – czy laik także może sięgnąć po tę książkę?
Fenomenem felietonów Marcina Wichy jest to, że przeczytać może ją każdy. Nawet osoba spoza branży. W końcu każdy człowiek, niezależnie od tego, czym się zajmuje – jest odbiorcą wytworów wzornictwa.
Siadamy na krzesłach, które ktoś zaprojektował, włączamy lampy, kupujemy zabawki dla dzieci (lub dla siebie). Używamy sprzętu elektronicznego, który też ktoś zaprojektował. Wszystko, czego się nie dotkniemy, jest wytworem designu.
Lektura Wichy to fascynująca opowieść o tym, jak zmieniał się świat materialny wokół nas. Momentami możemy zahaczać o górnolotne filozoficzne przemyślenia, po to by za chwilę zanurzyć się w błotnistej sarkastycznej kałuży.
Sam język wprawia w dobry nastrój. Zaskakuje wnikliwością obserwacji, spostrzegawczością, celnością formułowania opinii i wniosków. Książka momentami bardzo pesymistyczna, momentami zabawna. Zawsze bardzo mądra i inteligentna.
„(…) A skoro tak – to świat jest dobrze urządzony. We wszystkich znaczeniach tego słowa. Co oczywiście nie jest prawdą. Świat został urządzony dość marnie. Ktoś się spieszył, Niestarannie wydobywał rzeczy z ich brył. Raz po raz przejeżdżał za linię. Niedokładnie kładł kolory, jak znudzony przedszkolak, którego próbują zająć kolorowanką z internetu.”
Każdy z nas może odczuć prawdziwość tych słów. Każdemu z nas marzy się, żeby mieć ładne przedmioty w domu, wchodzić do ładnych budynków, czy chodzić po przyjemnej uliczce. Niestety – jak jest – każdy widzi.
Widać to szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy mamy nadmiar wszystkiego. Przedmioty projektowane są w pośpiechu. Byleby tylko wypchnąć je na rynek i sprzedać. Można by zadać prowokujące pytanie – które czasy designu były lepsze – stary PRL, czy kolorowa współczesność? Pytanie pozostaje oczywiście bez odpowiedzi. Prowokuje jednak do myślenia i zadawania pytań.
Po tej lekturze nasze spojrzenie na design w Polsce już nigdy nie będzie takie same.
Gdzie można spotkać się z twórczością Marcina Wichy?
Marcin Wicha to syn architekta. Ma zatem korzenie projektanckie. Sam zainteresował się designem ponad dwadzieścia lat temu. Jako grafik projektuje okładki książek, czasopism, znaki graficzne i plakaty. Przez wiele lat tworzył graficzne komentarze do artykułów w Tygodniku powszechnym. Współpracuje również z Gazetą Wyborczą i Charakterami.
Poza projektowaniem, zajmuje się również pisaniem. Jest autorem 5 tytułów dla dzieci i 2 zbiorów felietonów dla dorosłych.
Za swoją twórczość otrzymał literacką nagrodę Nike.